- Jesteśmy zszokowani tym, co się wczoraj w Sejmie wydarzyło. 400 000 podpisów zostało zmielonych przez partie, które deklaratywnie popierają prawa kobiet. Przychodziły na protesty, twierdziły, iż bardzo im zależy, aby ten projekt był procedowany – oceniła Anna-Maria Żukowska odrzucenie przez Sejm projektu „Ratujmy Kobiety 2017”. - Mam pytanie do przedstawicielek i przedstawicieli PO i Nowoczesnej: jak Wam nie wstyd, jak możecie dziś patrzeć w lustro? – dopytywała rzeczniczka prasowa SLD.
- Do kosza nie powędrowało tylko 400 000 podpisów, ale również ogromne społeczne emocje. Partie polityczne, które są za to odpowiedzialne powiedziały w ten sposób, iż prawa kobiet w ogóle ich nie interesują – oświadczyła Katarzyna Piekarska, radna SLD na Mazowszu.
- Nie spodziewałam się po pani profesor Pawłowicz, iż ona zagłosuje za skierowaniem projektu „Ratujmy Kobiety 2017” do komisji. Nie zrobili tego posłowie Platformy i Nowoczesnej. Często mówi się o zjednoczonej opozycji, niestety nie ma się dziś z kim jednoczyć – podkreślił Piekarska.
- Jarosław Kaczyński zachował się o wiele bardziej przyzwoicie od posłów PO i Nowoczesnej. Jest to niezwykle dla mnie przykre, nie jako polityka, ale osoby, która te podpisy zbierała – poinformowała.